Godzina 19, wracam ze spotkania z dziewczyną, w myślach przeżywam te szczęśliwe chwile które
spędziłem z nią i myślę o tym co jeszcze mnie z nią spotka. Z daleka dochodzi ryk silnika
samochodu, z ciekawości odwracam głowę aby zobaczyć jaki to samochód, za zakrętu wyłaniają się światła,
samochód zwalnia i zatrzymuje się 15 metrów przede mną. Z wozu wysiada 3 ciemne postacie,
nie widzę ich twarzy, mają założone kominiarki. Zaczynają biec w moją stronę, odwracam się i zaczynam
uciekać lecz na dużo się to nie zdało, złapali mnie, założyli worek na głowę i prowadzili do samochodu.
W myślach kłębiły mi się różne możliwości "Może to Ci co czytałem o nich w gazecie?"
milion strasznych myśli przeleciało mi przez głowę, poczułem że wpadłem na samochód, usłyszałem
dźwięk otwieranego bagażnika, wepchneli mnie tam. Poczulem ostry przedmiot wbijający mi się w żebro,
kształty przypominały łopatę lecz nie byłem pewien. Po pewnym czasie droga zrobiła się wyboista.
Samochód zatrzymał się, usłyszałem głosy na zewnątrz lecz były one niewyraźne, złapali mnie za ubrania
i wyciągneli z samochodu, zdjeli worek z głowy, zauważyłem że jesteśmy w lesie, była noc, jedyne
źródło światła pochodziło z reflektorów samochodu. Wyjeli łopate z bagażnika i usłyszałem polecenie
"Kop dołek" ze strachu nie wiedziałem co robić, analizowałem drogę ucieczki lecz nic nie przychodziło
mi do głowy. Moja sytuacja była beznadziejna, usłyszałem krzyk "No kop !" W drżących dłoniach
ledwo mogłem utrzymać łopatę a co dopiero kopać dołek. Zacząłem kopać, wychodziło mi to fatalnie.
Mineła godzina, dołek był gotowy, ja pełen strachu nie wiedziałem co się teraz wydarzy, w głowie
miałem najczarniejsze scenariusze, pojawiały mi się fragmenty z filmów w których zakopywali
tripy w lesie, byłem bliski rozpaczy gdy nagle usłyszałem polecenie "Wchodź do dołka"
stałem jak wryty gdy nagle jeden z porywaczy pchnął mnie i wpadłem do dołka, druga osoba
chwyciła szpadal i zaczeła wsypywać piach spowrotem do dołka. Zacząłem płakać, przypominałem
sobie najlepsze chwile w moim życiu gdy nagle usłyszałem głos "Wychodź z dołka, wracamy do miasta"
nie dowierzałem w to co usłyszałem nadal stałem w dołku po kolana w piachu, ponownie powiedział
"Wychodzisz czy mamy Cie tutaj zostawić?" szybkim ruchem wygramoliłem się z dołka i stałem obok samochodu,
powiedzieli żebym siadał. W samochodzie wszystko mi wyjaśnili, że to był żart i mój kolega
chciał mi zrobić taki prezent na 18 urodziny które mam za 2 tygodnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz